Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
9168
BLOG

Sąd nie wierzy łzom, płacz dzieci go nie wzruszy...

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 140

Ale nich pamięta - który skrzywdziłeś człowieka prostego...spisane będą czyny i rozmowy..


Rawa Mazowiecka, 6 lipca 2015 roku,

Pani Anna Lipiarz
Prezes Sadu Rejonowego w Nisku

(do wiadomości Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich, Krajowa Rada Sądownictwa)

Szanowna Pani Prezes,

Ze smutkiem przeczytałem wystosowane przez Panią oświadczenie, w którym próbuje Pani dyskredytować krytykę sądu za odebranie dzieci rodzinie Bałutów z Niska.
Broni Pani złej sprawy.

Powołuje się Pani na działanie sądu dla dobra dzieci. No cóż, tylko Pani przypomnę, że był przypadek, że 16-letni chłopiec, zabrany do domu dziecka popełnił samobójstwo. I był przypadek, ze dwoje dzieci, zabranych rodzicom do rodziny zastępczej, zostały w tej rodzinie kolejno zamordowane. Tam tez sad kierował się – jakże by inaczej – dobrem dziecka.
Proponuje zatem mniej urzędowego napuszenia, które może prowadzić na manowce, a więcej namysłu nad tym, co nie tylko w moim przekonaniu, jest wielka krzywdą dzieci i wielką kompromitacją sądu w Nisku.

W oświadczeniu przytacza Pani argumenty sądu w Nisku, który postanowieniem z 9 grudnia ub. Roku zarządził zabranie trojga dzieci, w wieku 11 lat, 6 lat i 4 miesięcy. Dzieci zostały zabrane tuz przed świętami (18 grudnia), rodzeństwo zostało rozdzielone, starsze dzieci do domu dziecka, najmłodsze do rodziny zastępczej.
Broniąc sądu, w swoim oświadczeniu pomija Pani istotne podstawy publicznej krytyki sądu.

Po pierwsze – w rodzinie Bałutów nie było żadnej przemocy. Między rodzicami a dziećmi była miłość. A mimo to sąd zabrał dzieci.
Po drugie – sąd rozdzielił rodzeństwo, zabierając je, nie podjął żadnej próby, żeby dzieci były razem. To nieludzkie, dziecko ma prawo nie tylko do rodziców, ale i rodzeństwa.
Po trzecie – sąd w Nisku nie wysłuchał dzieci i nie wziął pod uwagę ich rozpaczliwych próśb, zwłaszcza najstarszej 11-letniej dziewczynki, o pozostawienie jej z rodzicami. A przecież Konstytucja, art. 72 ust. 3, nakazuje wysłuchanie dziecka przed decyzja o jego losie.   
Po czwarte – sąd w Nisku użył kuriozalnego zarzutu, uzasadniającego zabranie dzieci, ze w mieszkaniu był pies (york) i królik (miniaturka). Sąd domagał się usunięcia tych zwierząt, co samo w sobie jest nieludzkie, już nie tylko wobec ludzi, ale i wobec zwierząt. Miliony rodzin ma w domu zwierzęta, wywierają one pozytywny wpływ na dzieci. Dlaczego dzieci państwa Bałut nie miały prawa do zwierząt w mieszkaniu?
Po piąte – sąd posłużył się w postanowieniu kuriozalnym zarzutem wobec dziecka. W uzasadnieniu napisano wprost, że najstarsza córka p. Bałutów jest w szkole „...smutna, bierna, zamknięta w sobie i niepewna. Nie ma koleżanek, jest nielubiana, jakby wykluczona ze środowiska...Dzieci zarzucają jej, że nie myje rak, nieprzyjemnie pachnie...”
Panie prezes – ktoś wypytywał inne dzieci, jak pachnie Kinga Bałut? No bo skąd ten zarzut? Pani sędzia nie zadała sobie pytania, czy nie jest przypadkiem tak, że to szkoła jest winna, że dopuszcza do wykluczenia dziecka, a nie samo dziecko? Sąd przytacza w uzasadnieniu okoliczności wskazujące na znęcanie się nad dzieckiem w szkole i nie czyni nad tym żadnej refleksji? Wręcz przeciwnie – wyciąga z tego wniosek o konieczności zabrania dziecka. Uważam takie postępowanie za niehumanitarne, nieludzkie, sprzeczne z prawami człowieka i prawami dziecka.
Po szóste – sąd wśród podstaw zabrania dzieci wymienił tez niezapłacenie przez rodziców 116 złotych za podręczniki i 10 złotych składki rodzicielskiej w szkole. Pojawił się zarzut, ze rodzice nie wykupili dzieciom bezpłatnych obiadów w szkole.
Przecież to są zarzuty kompromitujące sąd. Nie zabiera się dzieci z powodu niezapłaconych składek, nie niszczy się rodziny z powodu niezapłacenia 10 złotych. A obiadów rodzice nie wykupili może dlatego, że byli w stanie nakarmić dzieci w domu. Nie było wszak zarzutu, że są niedożywione. Nie ma wszak przymusu jedzenia obiadów w szkole.

Po siódme Sad napisał tez w uzasadnieniu, że rodzina Bałutów jest zadłużona. Pytam Panią Prezes – przy pomocy jakich dowodów to ustalono i co to w ogóle obchodziło sąd rodzinny? Miliony ludzi jest zadłużonych, miliony, ale to przecież nie powód zabierania dzieci.
Po ósme - sąd napisał w uzasadnieniu „Rodzina posiada bardzo złą opinię w środowisku, sąsiedzi są zastraszani, widzą krzywdę dzieci, ale mówią o tym anonimowo... każdy obawia się o bezpieczeństwo swoje i rodziny”.
Pani  Prezes – przecież to niedopuszczalna rzecz, by sąd kierował się anonimowymi opiniami i na ich podstawie zabierał dzieci. Czy pani zgodziłaby się, żeby na przykład nominacje sędziowskie odbierać, na podstawie anonimowych złych opinii o sędziach? Zapewne nie. To dlaczego akceptuje Pani odbieranie dzieci na podstawie opinii wyrażanych anonimowo? Zresztą nie wiadomo, czy wyrażanych, nikt przecież tych opinii nie widział, nie sposób ich zweryfikować...
Każdy obawia się o bezpieczeństwo swoje i rodziny... naprawdę każdy? Skąd to ustalił przy pomocy dowodów, czy oparł się na plotkach?

Pani Prezes uskarża się w oświadczeniu na „wrzawę medialną”, na naciski na sąd i zapowiada, że sąd tym naciskom nie ulegnie.
W to akurat nie wątpię, Sad w Nisku już demonstruje w sprawie rodziny Bałutów swoją nieugiętość. Dzieci, mimo rozpaczliwych próśb, nie zostały oddane rodzicom na wakacje. Mimo rozpaczliwych próśb...
Mieszkanie wysprzątane, pies i królik usunięte, żeby nie urażały powonienia wysokiego sądu (choć pani sędzia rodzinna nie była w mieszkaniu państwa Bałutów) – co stoi na przeszkodzie w powrocie dzieci?
A tymczasem z opinii RODK wynika, ze najstarsza dziewczynka, ta sama, która podobno w szkole była wykluczona i smutna, w domu dziecka stała się agresywna. Więc może ten dom dziecka jednak jej nie służy?  

Pani Prezes - inna Pani, której też sąd w Nisku zabrał dzieci i która z rozpaczą mówiła o tym w „Sprawie dla reportera” już została ukarana zabraniem dzieci do odległej placówki, tak, żeby nie była w stanie ich odwiedzać.
Widać zemsta jest rozkoszą nie tylko bogów...

Przytoczę Pani słowa Miłosza – Który skrzywdziłeś człowieka prostego, śmiechem nad krzywdą jego wybuchając... spisane będą czyny i rozmowy...”
Spisujemy czyny i rozmowy. Dochodzą do mnie kolejne, przerażające informacje o prawdopodobnych innych, nawet bardziej drastycznych nadużyciach wobec dzieci ze strony sądu w Nisku. I tak, jak Pani Prezes deklaruje nieugiętość sądu wobec rodziny państwa Bałutów, tak ja deklaruje nieugiętość w dotarciu do prawdy o tym, co się dzieje z dziećmi w Nisku, nie tylko państwa Bałutów.
Przy okazji zapytam – w nadziei, ze to nieprawda i Pani Prezes zaprzeczy: Czy prawdą jest, że miał miejsce przypadek, ze jednej z rodzin zabrane zostały do adopcji zdrowe dzieci, natomiast pozostawiono rodzinie dzieci chore i niepełnosprawne? Czy to Pani Prezes zaprzeczy, że taki fakt miał miejsce?

List ten kieruję też do wiadomości Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Krajowej Rady Sądownictwa.
Pan Ministra proszę o kontrole postępowań o odebranie dzieci w Sądzie w Nisku, dochodzą bowiem informacje, że takich spraw jest w tym sadzie nieproporcjonalnie wiele.
Pana Prokuratora Generalnego proszę o zbadanie, czy w przypadku rodziny państwa Bałutów nie doszło do nadużycia uprawnień sądu (np. w zakresie żądania usunięcia zwierząt czy też posługiwania się anonimowymi opiniami o rodzicach).
Rzecznika Praw Obywatelskich proszę o wstawiennictwo za dziećmi, który ewidentnie dzieje się krzywda.
A Krajowej Radzie Sądownictwa posyłam ten list ku refleksji.

Z poważaniem
Janusz Wojciechowski

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka