Śmigłowce, owszem, bardzo się przydadzą, gdyby Litwa zaatakowała Suwałki...
Armie przygotowują się zazwyczaj do poprzedniej wojny – ktoś mądry tak powiedział, nie pamiętam kto...
Polska armia kupuje śmigłowce, co by wskazywało,że też przygotowuje się do poprzedniej wojny, moim zdaniem do wojny w Wietnamie. Tam bowiem śmigłowce się sprawdziły. Najbardziej podczas ewakuacji.
Bo już w Afganistanie rosyjskie śmigłowce spadały jak kaczki na polowaniu Bronisława Komorowskiego. Mudżahedini Masuda, w dolinie Panczszir, z ręcznych wyrzutni je strącali.
A amerykańskie śmigłowce, wstyd powiedzieć, strącali nawet głodni i wyschnięci na wiór Somalijczycy, o czym zaświadcza film „Helikopter w ogniu”
Dyskusyjne jest więc stawianie na helikoptery, nawet te po ćwierć miliarda sztuka.
Śmigłowce, owszem, bardzo się przydadzą, gdyby na przykład Litwa zaatakowała Suwałki. Natomiast jeśli zaatakuje nas, dajmy na to Rosja, no to wtedy będzie problem, gdzie te śmigłowce schować, bo zabawki drogie (wszystkie razem coś około 15 miliardów mają kosztować) i szkoda by było, żeby je ruskie rakiety postrącały jak ulęgałki już w pierwszym dniu walki.
Będzie problem, podobny jak w 1939 roku z niszczycielami na Bałtyku. Jak wojna nadciągała, to trzeba je było pilnie ewakuować, żeby ich Niemcy nie zatopili. Jeden „Wicher” nie zdążył uciec, to nadleciały niemieckie samoloty i już 3 września było po „Wichrze”.
Boję się, że i z korwetą „Gawron” i ze śmigłowcami może być podobnie. Najbardziej do ewakuacji się przydadzą, choć i to niepewne.
A i z F-16 nie inaczej. Serbowie je strącali nad Belgradem, nawet te niewidzialne, to co dopiero Rosjanie, którzy najlepiej wiedzą, jak się strąca samoloty, nie tylko malezyjskie...
Może byłoby lepiej jeszcze przed tymi śmigłowcami jakąś tarczę przeciwrakietową zainstalować, może to by bardziej w przyszłej wojnie się przydało.
Ale co ja tam znowu narzekam.
Ważne, że rząd i Pan Prezydent Komorowski jest zadowolony, bo ci, którzy powinni, wygrali przetarg..
