... Komisja Millera nie prowadziła obliczeń aerodynamicznych. Słynną „półbeczkę” wymyśliła...
Odpowiadając na pytania senatorów Prawa i Sprawiedliwości, doktor Lasek nie potrafił podać dokładnej powierzchni urwanego skrzydła (napisał, że co najmniej 18 metrów kwadratowych), nie potrafił też podać procentowej utraty sił nośnych tupolewa (odpowiedział, że co najmniej 10 procent).
Na pytanie, kto to wszystko mierzył – zasłonił się tajemnicą, choć ta obejmuje tylko działalność Komisji w czasie badań, a nie po ich zakończeniu.
Najciekawsza jest jednak odpowiedź Laska na pytanie senatorów dotyczące obliczeń potwierdzających wykonanie słynnej półbeczki, z powodu prowadzącej do katastrofy.
Lasek ze wstrząsającą szczerością wyznał:
„...Ze względu na istnienie dowodów rzeczowych, potwierdzających przebieg lotu (zapisy rejestratorów, ślady na drzewach, charakter zniszczeń konstrukcji samolotu) Komisja nie prowadziła szczegółowych obliczeń aerodynamicznych...”
No to mamy wreszcie, teraz czarno na białym dowód, że słynna „półbeczka” nie jest poparta żadnymi wyliczeniami.
To fantazja Komisji, za którą nie stoi żadna ekspertyza.
Osiemnaście metrów skrzydła się urwało czy dwadzieścia osiem, wsio rawno, jak mówią gospodarze miejsca katastrofy. Dziesięć procent sił nośnych utracił, a może dwadzieścia – szczegóły nie są ważne i tak wsio izwiestno.
Jak walnęło, to się urwało, jak się urwało, to się obróciło, jak się obróciło, to spadło, a jak spadło, to się rozbiło – taki to był poziom badania katastrofy, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej i 95 innych osób.
Za takie badanie katastrofy Komisją Millera powinna zająć się prokuratura.
Niestety, prokuratura też nie lepsza...
