Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
12951
BLOG

Na kursie i na ścieżce... dlaczego naprowadzali fałszywie?

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 209

Rosyjska wieża naprowadzała tupolewa, jakby chciała, żeby się rozbił. Czy to tylko rozproszenie uwagi?

Pytanie do Przewodniczącego Państwowej Komisji do Spraw Badania Wypadków Lotniczych Macieja Laska i do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, dotyczace odpowiedzialności rosyjskich kontrolerów lotu za katastrofę smoleńską.


Zwrócił moja uwagę następujący fragment raportu Komisji Millera:

Z analizy zapisu rozmów na BSKL wynika, że wskaźniki systemu RSL podczas końcowego podejścia samolotu Tu-154M były obserwowane przez KSL, KL i ZDBL. Pomimo nieprawidłowej realizacji schodzenia przez załogę samolotu (spóźnione rozpoczęcie zniżania, za duża wysokość przelotu nad DRL, ponad dwa razy większa prędkość pionowego zniżania, a w końcowej fazie podejścia zejście samolotu poniżej ścieżki), nikt na BSKL nie zareagował na niewłaściwe położenie samolotu względem ścieżki i osi DS. KSL przekazywał załodze informacje o prawidłowym położeniu „na kursie i na ścieżce”, co mogło upewniać załogę o poprawnym wykonywaniu podejścia i nie stanowiło ostrzeżenia o konieczności natychmiastowego odejścia na drugi krąg. Z punktu widzenia psychologii zachowań ryzykownych, lepiej byłoby, gdyby nie przekazano żadnych informacji, niż informacje nieprawdziwe. Poczucie realności fizycznego zagrożenia (znacznie silniejsze u załogi niż u personelu GKL) mogłoby skłonić załogę do wcześniejszego podjęcia decyzji o odejściu na drugi krąg.

W dniu 10.04.2010 r. na BSKL panowała atmosfera dużego napięcia emocjonalnego, a jej kulminacja następowała w czasie podejść do lądowania kolejnych samolotów. Z rozwoju rozmów prowadzonych na BSKL i towarzyszących im emocji przebija brak zaufania osób funkcyjnych do wiarygodności informacji przekazywanych z CO. Ta sytuacja, w połączeniu z brakiem decyzji wyższych przełożonych co do skierowania samolotu Tu-154M na lotnisko zapasowe, wprowadzała rozproszenie uwagi GKL, brak pełnej kontroli nad przebiegiem sytuacji i widoczny niepokój.

Zdaniem Komisji, krytycznego dnia KL nie był w stanie kompleksowo, krytycznie i decyzyjnie ocenić sytuacji. Jego rolę stopniowo przejmował ZDBL, czynnie ingerując w proces kierowania lotami. Narastająca atmosfera wysokiego napięcia emocjonalnego oraz niski poziom asertywności wobec przełożonych nie pozwoliły KL na niezależne podejmowanie decyzji....”


 

Cytowany fragment wskazuje, że rosyjski personel kontroli lotów przekazywał załodze samolotu fałszywe informacje, że samolot był na kursie i na ścieżce, choć ani na kursie, ani na ścieżce nie był. Załoga wieży sprowadzała samolot tak, jaby chciała, żeby się rozbił. Raport sugeruje, że gdyby nie fałszywe informacje z wieży, do katastrofy mogło nie dojść.

Zastanawia mnie, skąd Komisja Millera miała jednak pewność, że to był jedynie niepokój, rozproszenie uwagi, czy niski poziom asertywności wobec przełożonych.

Skąd komisja ma pewność, że fałszywe naprowadzanie samolotu nie było wynikiem celowego działania?

I czy Komisja wyjaśniła, dlaczego, z jakich powodów kontroler lotu nie był niezależny w podejmowaniu decyzji, dlaczego jego czynności przejmował ZDKL?

Czy nie jest naiwnością Komisji uznanie, ze chodziło tu tylko o brak asertywności i rozproszenie uwagi?

 

Do Prokuratora Generalnego mam pytanie, czy kwestia odpowiedzialności za fałszywe naprowadzanie samolotu przez załogę rosyjskiej wieży jest przedmiotem śledztwa? Czy personel wieży został przesłuchany przez polskich prokuratorów i czy przyczyny fałszywego naprowadzania zostały wyjaśnione. Jest bowiem rzeczą oczywista, że kontrola lotów nie dopełniła podstawowych obowiązków w zakresie prawidłowego naprowadzania samolotu i że swoimi fałszywymi informacjami przyczyniła się do katastrofy, a może nawet ja spowodowała?

Czy prokuratura tez uważa, że chodzi jedynie o niepokój, brak asertywności i rozproszenie uwagi?


 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka