Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
4114
BLOG

Jak Pan Premier zażartuje, to naprawdę boki zrywać

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 74

Gdy premier mówił, że Kwiatkowski będzie na niego patrzył krytycznym wzrokiem, nie wiem czemu przypomniał mi się gubernator Syczuanu

Dawno temu, w 1996 roku, jako ówczesny prezes NIK-u, byłem w Chinach, na zaproszenie chińskiego ministra kontroli.

Uprzedzając pytania przyznaję - Chiny nie były wtedy i nadal nie są wzorcem demokracji, ale są za to bardzo wielkie, w związku z czym kontakty z nimi były ważne wtedy, a dziś są jeszcze ważniejsze. Chińczycy mocno się wtedy interesowali Najwyższą Izbą Kontroli, z którą kontakty podjęli jeszcze za kadencji śp. Lecha Kaczyńskiego i autentycznie chcieli poznawać nasze kontrolerskie doświadczenia, które budziły ich zaciekawienie.

Część wizyty miała miejsce w Syczuanie, prowincji na południowym zachodzie Chin. Krajobrazowo piękny, górzysty region, terytorialnie równy Francji i mający od niej dwa razy więcej ludności. Byłem tam gościem gubernatora. W stolicy prowincji Chengdu, mieście większym od Paryża, siedzieliśmy w ogromnej sali gubernatorskiego pałacu, popijaliśmy z filiżanek gotowaną wodę, w której pływały trzy listki herbaty – i gawędziliśmy o kontroli państwowej.

Gubernator był jak na Chińczyka solidnej postury, o wyglądzie mandaryna. Obok niego siedział mikry, skulony, główny kontroler prowincjonalny Syczuanu.

- Kontrola państwowa ważna rzecz! - mówił gubernator. - Każdy przecież może popełniać błędy, nawet ja – dodał. - I wtedy on – tu gubernator wskazał dłonią na kontrolera, który skulił się jeszcze bardziej – wtedy on może mi te błędy wytknąć, wskazać! I dzięki temu ja mogę te moje błędy usunąć, naprawić. - Tak, to bardzo dobrze, że jest taka kontrola państwowa...

Pamiętam, jak po tych słowach gubernatora, ten skulony kontroler się uśmiechnął. Nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął. Uśmiech Chińczyka nie zawsze oznacza to samo, co nasz, ale ten uśmiech był czytelny i wyrażał coś w rodzaju – och, jak towarzysz gubernator zażartuje, to naprawdę, boki zrywać...

 

Widziałem premiera Tuska w jakiejś telewizji, tuż po wyborze Krzysztofa Kwiatkowskiego na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Pan Premier mówił, że mu smutno, iż Kwiatkowski odchodzi z Platformy do kontroli, po czym dodał, z dawno niewidzianym na jego chmurnej ostatnio twarzy uśmiechem: - a teraz Kwiatkowski będzie na mnie patrzył krytycznym wzrokiem...

Nie wiem czemu przypomniał mi się wtedy ten gubernator i ten dobry kontroler z Syczuanu...

Jak Pan Premier zażartuje, to naprawdę, boki zrywać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka