Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
6173
BLOG

Żenada, Panie Prokuratorze Generalny, po prostu żenada!

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 80

 

Prokurator Seremet na łamach GW odpiera zarzuty w sprawie śledztwa smoleńskiego, ale nie odparł żadnego

 

1. Narodziła się nowa świecka tradycja. Prokurator Generalny Andrzej Seremet składa obszerną informację o przebiegu śledztwa smoleńskiego nie w Sejmie, nie na oficjalnej konferencji prasowej, ale w publikacji napisanej dla jednej wybranej gazety, tytułującej się „Wyborczą”.

Publikacja znakomicie zresztą współbrzmi z linia programowa tej gazety.

W swoim wywodzie Pan Prokurator Generalny odpiera zarzuty o nierzetelne prowadzenie sledztwa smoleńskiego i pisze między innymi”

...Określenie, że śledztwo "jest skandaliczne", już spowszedniało. Teraz słyszeliśmy zarzuty o zdradę narodową, zaprzaństwo, manipulację, jawne kłamstwa etc.

Z tym zaprzaństwem i zdradą to Pan Prokurator Generalny chyba przesadził, póki co takich zarzutów nie słyszałem. Ale co do skandalicznego śledztwa, owszem tak, to określenie rzeczywiście spowszedniało i spływa po prokuratorach jak po gęsiach.


2. ...Czynności śledcze w obcym państwie podlegają ścisłemu reżimowi prawnemu. Gdy w 2009 r. w Polsce rozbił się białoruski samolot, prokurator z tego kraju usiłował prowadzić własne czynności śledcze na miejscu katastrofy; szybko uświadomiono mu, w jakim porządku prawnym się znajduje.

Na Pana miejscu tego przykładu bym nie przywoływał, bo źle Pan na jego tle wypada. Prokurator białoruski usiłował prowadzić w Polsce własne śledztwo... a chodziło, przypomnijmy, o wypadek lotniczy, w którym zginęło dwóch pilotów.

A czy Pan, Panie Prokuratorze Generalny Rzeczypospolitej Polskiej chociaż próbował prowadzić tam w Smoleńsku własne śledztwo, czy z góry uznał, że się nie da? A chodziło nie o wypadek, tylko o wielka katastrofę, w której Prezydent RP zginął.

A Białorusin nawet niewiele musiał usiłować – on po prostu zabrał wrak białoruskiego samolotu i odjechał z nim na Białoruś. I tyle go Polska widziała...

 

3. Czy byłoby nam w smak, gdyby w Polsce w razie rozbicia się tu (co uchowaj Boże) rosyjskiego samolotu, pojawiły się tabuny rosyjskich prokuratorów próbujących prowadzić swoje śledztwo? - z publicystyczną swadą pyta Prokurator Generalny.

Ależ oczywiście, że przyjechałby tabun, ależ oczywiście, że sami by badali, pozbierali by wszystko i zabrali wrak do Moskwy!

Wyobraża pan to sobie, że Putin prosi i czeka trzy lata na zwrot przez Polskę wraku? Political fiction...


4. Prokuratorzy i biegli badali szczątki wraku już ośmiokrotnie – zawiadamia czytelników „Gazety Wyborczej” Prokurator Generalny.
Ośmiokrotnie – tyko kiedy, Panie Prokuratorze Generalny, tylko kiedy?

Według odpowiedzi, udzielonej przez Pana na oświadczenia senatorów Prawa i Sprawiedliwości postawione na posiedzeniach Senatu 9 i 30 listopada 2012 roku – pierwsze oględziny wraku samolotu przez polskich prokuratorów i biegłych odbyły się we wrześniu 2011 roku, czy prawie półtora roku po katostrofie!

Półtora roku po katastrofie prokuratura zaczęła badać wrak – i to nie jest skandal?

Dlaczego nie w dzień, dlaczego nie w tydzień, dlaczego nie w miesiąc, dlaczego nie w rok po katastrofie – lecz dopiero po półtora roku prokuratorzy pierwszy raz nieśmiało zbliżyli się do wraku?

10 i 11 kwietnia podobno było w Smoleńsku siedmiu polskich prokuratorów – dlaczego chociażby nie usiłowali – jak ten w Polsce białoruski prokurator – badać wraku tuż po katastrofie? Dlaczego Pan przynajmniej nie usiłował doprowadzić do zbadania wraku, zanim Rosjanie zaczęli go tłuc młotami i myć przy użyciu strażackiej motopompy?

Pan się obraża na zarzut, że to były skandaliczne zaniedbania – ale to przecież były skandaliczne zaniedbania!

Pierwsze oględziny wraku w półtora roku po katastrofie... kosmiczny skandal!


5. Prokuratorzy i biegli nie wykryli trotylu podczas badania wraku jesienią 2012 r. Użyte wówczas do badań spektrometry wskazały co prawda na ekranie napis: TnT (trotyl), lecz nie jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że taki materiał wybuchowy tam się znajdował. Przyrządy te służą bowiem tylko do wstępnego wyselekcjonowania przedmiotów, które mogą taki związek chemiczny zawierać.
Pewność przynieść może dopiero badanie laboratoryjne. Do czasu tego badania (jesień 2012) prokuratorzy w zakresie hipotezy śledczej wybuchu dysponowali już wieloma dowodami, z których każdy wykluczał użycie materiałów wybuchowych –
pisze dalej Prokurator Generalny.

O ile pamiętam, to producent tych wykrywaczy trotylu kategorycznie wykluczał na posiedzeniu komisji sejmowej, że mogą one reagować na coś innego niż trotyl.

No i skoro prokuratura już na pewno wie, ze trotylu nie było, to po co te badania laboratoryjne i dlaczego ma to trwać az pół roku?

A skoro wyników badań laboratoryjnych jeszcze nie ma, to może by Pan jednak poczekał na te wyniki i choć GW ponagla, to niech by pan póki co trotylu nadgorliwie nie wykluczał.

 

6. Ciekawe rzeczy pisze Pan Prokurator Generalny o brzozie.
Jeszcze jesienią 2011 r. biegli z tego zespołu dokonali pomiarów brzozy i przeszkód terenowych. Natomiast rok później pomiary dla swoich badań sporządzili biegli innej specjalności. Wynik podany przez nich: ok. 6 m 66 cm od podłoża do przełamania drzewa - jest efektem tych właśnie prac. Nie jest więc tak, że po trzech latach prokuratorzy nagle się obudzili i ruszyli mierzyć brzozę. Istotnie, NPW błędnie podała wysokość tego drzewa: ok. 7 m 70 cm, co natychmiast sprostowano. Była to tylko zwykła omyłka arytmetyczna.

Jeszcze jesienią 2011 roku... nie jeszcze, tylko dopiero!

Dopiero jesienią 2011 roku, w półtora roku po katastrofie prokuratorzy i biegli pierwszy raz obejrzeli brzozę, od której miała się rozpocząć destrukcja samolotu.

O czym to świadczy, Panie Prokuratorze Generalny, jeśli nie o towarzyszącej temu śledztwu kompletnej żenadzie?

Półtora roku po katastrofie pierwsze badania wraku i pierwsze oględziny i pomiary brzozy.

Katastrofa, w której ginie Prezydent RP i 95 innych osób – a prokuratura zwleka półtora roku z rozpoczęciem badań kluczowych dowodów?

Jeszcze raz pytam – dlaczego nie w dzień, dlaczego nie w tydzień, dlaczego nie w miesiąc, dlaczego chociażby nie w rok po katastrofie?

I co w ogóle robiliście w tym śledztwie w 2010 roku, poza tym, że – wiem to z innej Pana odpowiedzi na pytanie senatorów Prawa i Sprawiedliwości – aż 46 prokuratorów wojskowych zaangażowanych było w świadczenie usług śledczych dla prokuratury rosyjskiej?

7. I równie ciekawie o sekcjach zwłok:
Ugruntowuje się całkowicie błędny i krzywdzący prokuraturę pogląd, jakoby to zaniedbania tej instytucji doprowadziły do "skandalu z pomyleniem zwłok".

Znowu muszę przypomnieć, że prokuratorzy nie brali udziału ani w sekcjach zwłok, z wyjątkiem autopsji Prezydenta RP, ani tym bardziej w identyfikacji ofiar katastrofy. W chwili ich przyjazdu do Moskwy 11 kwietnia 2010 r. ok. godziny 16.30-17.00, poinformowano ich o ukończeniu tych czynności.

No to przypomnę artykuł 209 kodeksu postępowania karnego.

Art. 209.

§ 1. Jeżeli zachodzi podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci, przeprowadza się oględziny i otwarcie zwłok.

§ 2. Oględzin zwłok dokonuje prokurator, a w postępowaniu sądowym sąd, z udziałem biegłego lekarza, w miarę możności z zakresu medycyny sądowej. W wy padkach nie cierpiących zwłoki oględzin dokonuje Policja z obowiązkiem niezwłocznego powiadomienia prokuratora.

§ 3. Oględzin zwłok dokonuje się na miejscu ich znalezienia. Do czasu przybycia biegłego oraz prokuratora lub sądu przemieszczać lub poruszać zwłoki można tylko w razie konieczności.

§ 4. Otwarcia zwłok dokonuje biegły w obecności prokuratora albo sądu. W postępowaniu przed sądem przepisy art. 396 § 1 i 4 stosuje się odpowiednio.

§ 5. Do obecności przy oględzinach i otwarciu zwłok można, w razie potrzeby, oprócz biegłego, wezwać lekarza, który ostatnio udzielił pomocy zmarłemu. Z oględzin i otwarcia zwłok biegły sporządza opinię z zachowaniem wymagań art. 200 § 2.

Pytam – dlaczego, wbrew przepisom prawa, przy oględzinach i sekcjach zwłok ofiar katastrofy, nie było polskich prokuratorów?

I Pan nadal twierdzi, ze to nie był skandal?
 

8. I dalej:
Dokonując dogłębnej analizy dokumentacji tych czynności oraz innych dowodów, prokuratorzy ujawnili poważne wątpliwości co do rzetelności badań sekcyjnych w przypadku Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Usunięcie tych uchybień było niemożliwe bez ekshumacji. Po ich dokonaniu i przeprowadzeniu autopsji stwierdzono wiele nieprawidłowości w technice sekcyjnej medyków rosyjskich, aczkolwiek nie podważyły one zasadniczych wniosków opinii medycznych wykonanych w Moskwie, opisujących przyczyny śmierci.
Wyjęcie z grobów dwóch kolejnych ofiar katastrofy było również następstwem wnikliwych badań prokuratorów. Tym razem chodziło o wysoce prawdopodobną błędną identyfikację ciał dokonaną przez rodziny tych ofiar. Zatem to właśnie dociekliwość "nieudolnych" prokuratorów wojskowych spowodowała, że rodziny tych ofiar mają pewność, iż w grobach spoczywają ich bliscy. "Nieudolni" prokuratorzy naprawili nie swoją pomyłkę.

Nie swoją pomyłkę? Czyżby?

Chwała prokuratorom, którzy wykryli skandal (nie pomyłkę – skandal) z zamiana zwłok, ale wstyd prokuraturze i Panu, jej zwierzchnikowi, że do nie było was przy sekcjach, że przez waszą nieobecność dopusciliście do „wielu nieprawidłowości w technice sekcyjnej medyków rosyjskich”. Niedbalstwo prokuratury miało w skandalu z zamiana ciał walny udział.

 

9. Podobnie w sprawie ponownych sekcji w Polsce:
Prokuratorzy nie zdecydowali się na to, bowiem po przylocie trumien do kraju nie było żadnych powodów, by wątpić w rzetelność czynności rosyjskich. W kraju nie było też pełnej dokumentacji. Dokonane w Polsce ekshumacje i sekcje potwierdziły trafność wskazywanej w rosyjskiej dokumentacji przyczyny śmierci ofiar.

Nie było powodów, by wątpić? Właśnie, że były! Choćby takie, że polskich prokuratorów ani polskich lekarzy przy stołach sekcyjnych w Moskwie nie było! A skoro nie było ich tam, to sekcje zwłok należało przeprowadzić w Polsce, to był prawny obowiązek, wynikający z art. 209 kpk.
 

10. Swoje wywody na łamach GW Prokurator Generalny konluduje nastepujaco:
"Przekonanych" zapewne ten tekst nie przekona. Jeżeli jednak ktokolwiek nieuprzedzony zechce go przemyśleć, może odsetek niewierzących w rzetelną działalność prokuratury wojskowej się zmniejszy.

Panie Prokuratorze, dzięki fatalnym pseudoreformom koalicji PO-PSL-SLD, prokuratura uzyskała status pełnej niezależności od państwa i narodu, ale jeszcze nie status boski. Polacy mogą być wierzący albo niewierzący w Boga, ale o prokuraturze póki co w kategoriach wiary nie rozmawiajmy, raczej w kategoriach zaufania.

Pański artykuł w „Wyborczej” nie pozostawia złudzeń – robi Pan wszystko, co w Pana mocy, a nawet więcej, żeby w sprawie śledztwa smoleńskiego resztki zaufania do prokuratury stracić.

Żenada, Panie Prokuratorze Generalny, po prostu żenada!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka