Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
4536
BLOG

Metal w brzozie po 3 latach śledztwa

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 104

 

Gdybyśmy mieli wrak, można by zbadać, jak ten metal wbił się w brzozę.


1. Jak podaje dzisiejszy „Nasz Dziennik”, prokuratorzy wojskowi znaleźli w smoleńskiej brzozie około 40 kawałków metalu, w tym jeden o długości 11 centymetrów. Po śladach trotylu, po ujawnieniu półtorametrowego błędu w pomiarach brzozy to kolejne ciekawe ustalenie. W trzecim roku śledztwa smoleńskiego zaczynają się podstawowe badania, które w sprawach o zwykłe wypadki drogowe przeprowadza się w kilka godzin po katastrofie.

2. Na początku trzeciego roku śledztwa smoleńskiego, 12 kwietnia ub. roku, piątka senatorów Prawa i Sprawiedliwości – Beata Gosiewska, Alicja Zając, Bogdan Pęk, Wojciech Skurkiewicz i Grzegorz Wojciechowski – zadali Prokuratorowi Generalnemu Andrzejowi Seremetowi kilka pytań odnośnie śledztwa smoleńskiego,a wśród nich i takie:

.czy w ramach śledztwa w sprawie katastrofy polscy eksperci powołani przez prokuraturę badali wrak samolotu, czy badali oryginalne zapisy czarnych skrzynek, a także czy dokonali bez- pośrednich oględzin brzozy, która według ustaleń komisji ministra Millera spowodowała oderwanie się fragmentu skrzydła samolotu wskutek zderzenia.

Prokurator Generalny odpowiedział dość enigmatycznie, że owszem, dokonano oględzin przeszkód terenowych, w tym drzew, znajdujących się na drodze podejścia do lotniska, ale o brzozie konkretnie nie wspominał.

Wtedy, 14 czerwca 2012 roku wymienieni senatorowie zwrócili się jeszcze raz – to niech w takim razie prokuratura upubliczni wyniki tych oględzin, co jej szkodzi? Niech opinia publiczna się dowie!

Prokurator Generalny odpowiedział, że owszem, jak najbardziej, ale na razie nie jest to możliwe, bo akta śledztwa są u biegłych i trzeba czekać, aż powrócą.


3. To chyba wtedy Prokurator Generalny zorientował się, że nie ma żadnych oględzin brzozy, tej brzozy, od której miała się zacząć katastrofa. Że nikt tam nie był, nikt drabiny nie przystawiał, nikt niczego nie badał, nikt nawet nieszczęsnej brzozy nie zmierzył!

I chyba wtedy Prokurator Generalny pogonił śledcze towarzystwo do roboty i prokuratorzy z biegłymi pojechali do Smoleńska, żeby tam wreszcie przeprowadzić oględziny.

I okazało się, że brzoza była ścięta nie na 5 metrach, jak twierdziła na oko komisja Millera, tylko na 666 centymetrach (ponoć diabelska liczba, jakby diabeł tę brzozę ścinał). A teraz, jak donosi na podstawie przecieków z prokuratury „Nasz Dziennik”, okazuje się, że brzoza jest naszpikowana kawałkami metalu. Wygląda na to, ze skrzydło nie tylko się urwało na tej brzozie, ale się na niej w puch rozsypało.


4. W trzecim roku prowadzenia śledztwo smoleńskie daje coraz ciekawsze rezultaty. Do dalszych badań niezbędny jest jednak wrak.

Gdybyśmy mieli w Polsce wrak, fachowcy mogliby zbadać, czy kawałki metalu w brzozie wbiły się tam podczas katastrofy, czy jakiś diabeł na 666 centymetrach młotkiem je nawbijał.

 


 


 


 


 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka