Prokurator Generalny poprosił podwładnych prokuratorów o zgodę na wystąpienie w Sejmie. Podwładni łaskawie się zgodzili
1. „Pani Marszałek! Panie Premierze! Wysoki Sejmie! Bardzo dziękuję pani marszałek za zaproszenie na dzisiejsze posiedzenie Wysokiej Izby. Zaszły bowiem wydarzenia, które w mojej ocenie uzasadniają przedstawienie paniom i panom posłom oraz opinii publicznej szczegółowej informacji na temat tego, jak doszło do nieprawidłowej identyfikacji dwóch ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, oraz informacji dotyczącej działań prokuratorów podejmowanych tuż po ka- tastrofie na terytorium Federacji Rosyjskiej. Przed dzisiejszym posiedzeniem uzyskałem zgodę prokura- torów prowadzących śledztwo na ujawnienie tych faktów....”
Tak rozpoczął swoje sejmowe wystąpienie Andrzej Seremet, uważany powszechnie za Prokuratora Generalnego.
Podkreśliłem zdanie, w którym Pan Seremet podkreśla, ze na wystapienie przed Sejmem w sprawie identyfikacji zwłok uzyskał zgodę prokuratorów prowadzących śledztwo.
Z tego co słyszałem, tych prokuratorów prowadzących jest bodaj kilkudziesięciu. Nie wiem, czy Pan Seremet do wszystkich się zwracał o zgodę, czy tylko do niektórych.
2. Prokurator Generalny, Prokurator Wszystkich Prokuratorów, pytał o zgodę swoich podwładnych, co wolno mu powiedzieć w Sejmie. Podwładni łaskawie się zgodzili. Przy okazji wrobili zdaje się zwierzchnika w dziwne twierdzenia o pomyłce rodziny.
A Minister Sprawiedliwości też, jak się okazuje, musi pisać do prezesa sądu podanie, żeby mu pozwolił przejrzeć akta sprawy dawno zakończonej.
Jedna i druga sytuacja jest nastepstwem zmian w ustawie o prokuraturze oraz zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych, wprowadzonych przez koalicje PO-PSL.
3. Państwo, w którym zwierzchnik pisze podania do podwładnych, w którym sierżant generałowi rozkazuje - stoi na głowie. I długo w tej pozycji nie wytrzyma...