1. Jakoś tak cicho, prawie szeptem, przemknęłą wiadomość, że Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa obroniła Polskę przed żądaniem odszkodowania spółki J&S Mercuria, opiewającym na 700 milionów dolarów.
A oto wiadomość z sieci (z portalu S24):
"...Zgodnie z prawem Prokuratoria Generalna prowadzi wszelkie sprawy, w których roszczenia wobec skarbu państwa przekraczają 1 mln zł.Pozew Mercurii sięga aż 700 mln dol.
Takiego odszkodowania Mercuria zażądała w połowie 2008 r. w związku z karą nałożoną na jej polską spółkę-córkę J&S Energy, specjalizującą się w imporcie paliw do Polski. W październiku 2007 r. Agencja Rezerw Materiałowych - nadzorowana przez resort gospodarki - zarzuciła spółce J&S niedobory obowiązkowych zapasów paliwa i nałożyła 462 mln zł kary. Decyzję podjęto za rządów PiS, tuż przed wyborami, które PiS przegrał.
Nowy wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak (PSL), najpierw anulował karę dla J&S, a potem po wznowionym postępowaniu utrzymał ją, obniżając do 452 mln zł. J&S zapłaciło, ale zaskarżyło sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten karę uchylił. WSA nie zajmował się istotą zarzutów, lecz uznał, że doszło do błędów formalnych w postępowaniu.
W październiku 2009 r. wyrok się uprawomocnił. Rząd zwrócił pieniądze J&S.
Mimo wygranej w sporze o karę dla J&S, Mercuria nie zrezygnowała z arbitrażu. Pod koniec stycznia szwajcarska spółka ogłosiła, że miesiąc wcześniej Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie odrzucił wniosek Polski o zawieszenie postępowania.
Polska wygrała
Polska wygrała w arbitrażu w Sztokholmie warty 700 mln dol. spór o karę nałożoną cztery lata temu na firmę J&S Energy - dowiedziała się nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza".
Nie będziemy na razie komentować tego wyroku - powiedział "GW" Piotr Żbikowski z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki.
Dziennik zwrócił się o komentarz do Mercurii, ale również nie dostał odpowiedzi na e-mail, który został wysłany do Patricka Prendergasta i Sophie Caverzasio odpowiedzialnych za kontakty z prasą w szwajcarskim biurze Mercurii.
2. W takim razie Prokuratorii Generalnej cześć i chwała, za skuteczną obronę wielkich polskich pieniędzy!
Ale i ja się nieskromnie pod ten sukces podwieszę. Po pierwsze nagłośniłem sprawę dziwnych gier i zabaw wobec kary dla J&S, na mój wniosek przeprowadzona została w tej sprawie kontrola NIK i sprawa nie mogła już zostać zamieciona pod dywan.
A po drugie - Prokuratoria Generalna jest moim legislacyjnym dzieckiem. Osobiście przygotowałem w 2002 roku projekt ustawy, prezentowałem go w Sejmie i walczyłem o jego przeforsowanie, a jakby ktoś w to wątpił, mam wiarygodnego świadka - Panią Redaktor Monikę Olejnik, u której w programie mówiłem o Prokuratorii Generalnej niemal co tydzień.
Szanowni komentatorzy nie muszą mi w tej chwili składać podziekowań (choć na wszelki wypadek uruchomiłem w tym celu komentarze). Tak tylko wspomniałem o Prokuratorii, bo nieraz spotykam sie z zarzutem, że w polityce tylko diety biorę i baki zbijam.
3. Jest jeszcze jedna kwestia. Gdy w 2008 roku nagłaśniałęm sprawę dziwnych zachowań resortu wicepremiera Pawlaka w sprawie kary dla J&S i zwracałem się o kontrolę NIK, miałem wrażenie, że w tle tych zachowań jest taki oto czyjś rachunek - spółka zapłaci karę, potem sie ją uchyli i spółka dostanie jej zwrot z wysokimi odsetkami i zarobi na tym kilkadziesiąt milionów złotych.
Okazuje się, że jak w dowcipie o modlitwie pod Ścianą Płaczu - chodziło o znacznie wieksze pieniądze. Nie o kilkdziesiąt milionów, tylko o kilkaset milionów i nie złotych, lecz dolarów.
Na szczęście jest już w Polsce skromna instytucja, która sie nazywana Prokuratoria Generalna, dzięki której cały misterny plan w...
Znawcy polskiej komedii filmowej wiedzą, gdzie ów plan przepadł.