Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
1525
BLOG

Dziecko, czyli nikt

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 62

Międzynarodowy Dzień Dziecka, czyli nikogo.

 

W wielu znanych mi procesach sądowych o prawa rodzicielskie, dziecko to nikt. Przedmiot, rzecz...

 

1. Ojciec Niemiec, matka Polka, dziecko nikt – wiele miesięcy temu pisałem o dramacie jedenastoletniej wówczas Asi (imię zmienione), która przeżywała gehennę po tym, gdy decyzją sądu rodzinnego odebrana została od ukochanej matki i oddana pod władze ojca, działającego w Polsce niemieckiego przedsiębiorcy, człowieka w świetle wyników badań psychologicznych o głęboko wykrzywionej psychice, niezdolnego do wyższych uczuć. Ale mającego wielkie wpływy, jeden jego telefon zrywa na nogi całą komendę policji.

Kilka dni temu dwunastoletnia dziś Asia, której w ostatnich dwóch latach pozwolono widzieć matkę ledwie kilka razy i pod ścisłym nadzorem kuratorów - przeskoczyła ojcowski płot i uciekła do matki. Ojca nie chce widzieć, nie chce o nim słyszeć. Przez dwa lata, choć ojciec całkowicie odciął dziecko od matki, nie potrafił wzbudzić uczuć dziecka do siebie. Nie udało mu się też, choć bardzo się starał, zabić uczuć dziecka do matki.

Zawzięty ojciec znów uruchamia machinę prawną, by odebrać dziewczynkę.

Być maże znów, jak dwa lata temu, przyjedzie pięciu rosłych policjantów i będzie wyrywać oszalałe z rozpaczy dziecko z objęć matki.

Staram się pomóc dziewczynce i jej matce, żeby do tego nie doszło, choć dotychczasowy przebieg tej sprawy nie napawa optymizmem. Rozpaczliwa tęsknota dziecka była przez sąd całkowicie ignorowana, a światli psycholodzy, technolodzy uszczęśliwiania ludzi wbrew ich woli, gotowi byli nawet do tego, by wyprać dziecku mózg, żeby zapomniało o matce.

 

2. Pisałem też kiedyś o dziesięcioletnim chłopcu, którego zabrano od matki do domu dziecka z tego powodu, że matka za dużo się modliła i miała w domu klęcznik. Nieszczęsne dziecko wyłysiało z rozpaczy.

Tu na szczęście po dwóch latach udało się skłonić sąd do oddania dziecka. Zdruzgotany psychicznie chłopiec jest już z rodzicami, ale sądowy wielki brat co rusz wysyła sygnały, że może go zabrać ponownie.

 

3. Dzwoni mi w tej chwili telefon.... po numerze poznaję – to też matka, której zabierają siedmioletnią córkę. Ma już postanowienie o zabezpieczeniu, dziecko jako "przedmiot zabezpieczenia" ma być przekazane ojcu. Jak matka nie odda córki dobrowolnie, a ściślej - jak jej sama do ojca siłą nie zaprowadzi (bo mała ucieka, ojca się boi), przyjedzie policja z komornikiem i będą dziecko wyrywać z rak matki. Jak worek kartofli....

A wczoraj dzwonił ojciec, któremu z kolei była żona wywiozła dziecko za granicę i nie widział go od lat. Cóż z tego, ze ma wyroki uprawniające do widzenia z dzieckiem, może sobie nimi ściany tapetować.

 

4. Cierpią też w Polsce dzieci rodziców cudzoziemskich.. Jeśli ojciec dziecka jest nielegalnym imigrantem, bierze się go za frak i wyrzuca z Polski, kompletnie nie zważając, ze w ten sposób polskiemu dziecku zabiera się ojca, którego ono być może nigdy więcej nie zobaczy i który nie będzie mógł tego dziecka wspierać. Ważniejsze jest prawo państwa do pozbycia się obcego obywatela, niż dziecięca miłość.  

Cierpią dzieci zabierane rodzicom do domów dziecka z powodu biedy panującej w ich rodzinach. Zamiast rodzinie pomóc, rozbija się ją, a dzieci skazuje na poniewierkę.

Niektórzy twierdzą – i coś jest na rzeczy – ze pochopne odbieranie dzieci wplecione jest w coraz prężniej rozwijający się biznes adopcyjny.

 

5. Teoretycznie dziecko ma mnóstwo praw, zapisanych w konstytucji, w konwencji o prawach dziecka, w wielu ustawach. Dzieci maja tez swojego rzecznika.

Ale gdy się przyjrzeć losom dzieci, wplatanych w młyny sprawiedliwości, to widać, że dziecko jest traktowane często jak rzecz. Po prostu jak rzecz. O jego losie stanowi się arbitralnie, bez pytania go o zdanie. Inżynierowie dusz i władcy losów wiedzą lepiej, co dla dziecka jest dobre, nawet dla takiego, które ma już dwanaście lat i powinno mieć możliwość przynajmniej współdecydowania o swoim losie.

 

6. Znam wiele spraw świadczących o tym, że dziecko traktowane jest nie jak osoba, jak podmiot praw, ale jak przedmiot, jak rzecz.

Sąd orzeka o rozwodzie i podziale majątku – temu mieszkanie, temu samochód, tamtemu dziecko...Częściej się zdarza, ze dziecko pozbawione jest kontaktu z ojcem, ale bywa, ze i z matką. Uczucia dziecka się nie liczą, są ignorowane.

Prawo nie zna słowa miłość.

 

7. Wspólnie z posłami Prawa i Sprawiedliwości podjąłem inicjatywę, żeby to zmienić. Mój projekt daleko idących zmian, chroniących dzieci przed przemocą państwa, przeszedł pomyślnie pierwsze czytanie w Sejmie, więc coś z niego będzie. Przypomnę, że projekcie jest mowa o tym, by nie odbierać dzieci z ich rodzin z powodu biedy rodziców (pomagać rodzinom, a nie zabierać dzieci), jest tam opieka naprzemienna, tak by rozłączenie rodziców nie oznaczało automatycznie rozłączenia z dzieckiem, jest też szereg zabezpieczeń przed pochopnym decydowaniu o losach dziecka wbrew jego woli.

Mam nadzieję, że coś dobrego z tego projektu wyjdzie.

Tylko ze najlepsze nawet prawo nie uchroni dziecka przed krzywdą, jeśli o jego losach decydują ludzie, dla którym zimne paragrafy przesłaniają gorącą dziecięcą miłość. Dla których dziecko to nikt. Przedmiot, rzecz...   

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka